Czytając biografię Wiktorii i Józefa Ulma, bardzo szybko można dostrzec w ich życiu gotowość do wyrzeczeń i ofiary. Kiedy pod swój dach przyjmowali Żydów, potrafili zapewne już wtedy, przywołać historię nie jednej osoby, która za taki czyn jak ich, skazywana była na karę śmierci poprzez rozstrzelanie. Niemniej jednak nie cofnęli się przed tą decyzją. Liczyli się zapewne i z własnymi, ograniczonymi możliwościami mieszkaniowymi. Mając bardzo mały dom, zaledwie kilkadziesiąt metrów, nie mówili o braku miejsca. Otworzyli go i wypełnili ludźmi, dosłownie po sam dach. Kolejno, pomimo ubogiego życia, zawsze znaleźli jakieś środki, aby zakupić żywność i podzielić się nią z potrzebującymi. Nie zasłaniali się brakiem pieniędzy, nie pobierali danin od przyjętych Żydów, nie liczyli na jakiekolwiek gratyfikacje za czyny, które w ich oczach były zwykłymi dziełami miłosierdzia.
Ulmowie byli gotowi nawet do ofiary z samych siebie. Józef i Wiktoria poświęcili swoje życie najpierw dla siebie nawzajem jako małżonkowie, dbając o bardzo dobre relacje małżeńskie i piękne chrześcijańskie życie na co dzień. Kolejno, poświęcali się dla swoich dzieci, które każdorazowo były przyjmowane przez nich jako dar od Boga. Dzieciom nie brakowało codziennych materialnych rzeczy, a przede wszystkim nie brakowało im miłości rodziców. Najwyższym przejawem ich ofiary i dojrzałości, była ich wspólna decyzja o przyjęciu pod dach swojego domu kilku Żydów. Przez taką postawę stali się męczennikami połowy XX wieku. Decyzję tą należy określić mianem heroicznej.
Kościół w swojej mądrości poucza wiernych o postawach i czynach heroicznych w następujący sposób: „akt heroizmu chrześcijańskiego to czyn moralnie dobry, uchodzący za nadzwyczajny, w którym pojawia się wyjątkowe męstwo i gotowość poświęcenia własnego życia dla jakiegoś dobra wyższego”. Sobór Watykański II w Konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen Gentium podkreśla, że „męczeństwo, przez które uczeń upodabnia się do Mistrza przyjmującego z własnej woli śmierć dla zbawienia świata i naśladując Go w przelaniu krwi, uważa Kościół za dar szczególny i najwyższą próbę miłości (…). Tak właśnie postąpiła Rodzina z Markowej. Świadectwo życia Rodziny Ulmów jest potwierdzeniem całej Nauki Kościoła w życiu wiernych.
Czego mogą zatem uczyć przyszli błogosławieni współczesnych chrześcijan? Pokazują nam, że warto żyć nie tylko dla własnej wygody, chęci posiadania i relatywnego „świętego spokoju”, ale żyć będąc darem z siebie dla innych. Współczesny europejczyk zachłyśnięty wolnością i dobrobytem w swoim życiu, najczęściej kieruje się zasadą hedonizmu i konsumpcjonizmu, nie widząc potrzeby poświęcenia, ofiary czy wyrzeczeń. Życie takie zmierza do rozwoju w świecie zasad utylitarystycznych, dających tylko pozorne i krótkotrwałe szczęście. Człowiek pomija przez to innych ludzi, a nawet wobec najbliższych nie potrafi ponieść pewnych koniecznych wyrzeczeń. Rodzina Wiktorii i Józefa Ulma pokazuje współczesnym wierzącym, że można życie ludzkie przeżyć zupełnie inaczej, a nie koniecznie mniej radośnie. I choć często nie należy się spodziewać za to zbyt wielkiej chwały w codzienności, to w perspektywie wieczności można oczekiwać bardzo wiele.
Do pobrania: