|
|
Odwaga apostolstwa wobec powierzchowności chrześcijaństwa i hibernacji charyzmatów otrzymanych od Boga

Odwaga apostolstwa wobec powierzchowności chrześcijaństwa i hibernacji charyzmatów otrzymanych od Boga

„Człowiek naszych czasów chętniej słucha świadków aniżeli nauczycieli, a jeśli słucha nauczycieli, to dlatego że są świadkami”. 

O wartości słów św. papieża Pawła VI nie trzeba nikogo specjalnie przekonywać, mimo iż zostały wypowiedziane przed pięćdziesięciu laty. Są prawdziwe i ponadczasowe, bo spełnia się w nich starożytna maksyma, że słowa jedynie nas pouczają, a przykłady cenimy bardziej, ponieważ nas skutecznie inspirują i pociągają.

Chrześcijanin pogłębiający swoje życie duchowe ma świadomość, że wiara i jej owoce nie stanowią wyłącznie jego własności. Dojrzałe przeżywanie wiary promieniuje i oddziałuje na innych, wśród których żyjemy. Co więcej, konieczność życia wiarą i jej manifestowanie wypływa także z rozumienia samego aktu wiary, jak i natury Kościoła, który jest jeden, święty, powszechny i apostolski, czyli zakotwiczony w nauce apostołów, ale i posyłający wiernych do świata z orędziem Jezusa (Mt 28,19-20). Apostołowie działający w mocy Zmartwychwstałego Pana z głębokim przekonaniem mówili, że nie mogli postąpić inaczej, nie mogli nie mówić tego, co widzieli i słyszeli (Dz 4,20). Głoszenie Dobrej Nowiny było dla nich wewnętrzną potrzebą i naturalną konsekwencją.

Dziś teologia wskazuje, że istnieje jedno powszechne apostolstwo Kościoła, w którym uczestniczą zarówno duchowni, jak i świeccy. Jednak to właśnie świadectwo wiary i życia wiernych katolików świeckich jest w XXI wieku nieocenione i pożądane, ponieważ żyją wśród świata i spraw doczesnych i mogą ożywiać swoje środowisko duchem chrześcijańskim (KKK 940). Niestety, do wiernego dawania świadectwa i radykalnego trwania przy Chrystusie potrzeba odwagi, a wierzący jak dawniej, tak i dziś, ulegają wygodnictwu, słabości, apatii i lękom, a w sprawach najważniejszych czasami nie są w stanie zdecydowanie opowiedzieć się po stronie Boga, dobra i prawdy.

Odwaga wiary rodziny Wiktorii i Józefa Ulmów wydaje się być perłą na tle szarych kamieni wiary powierzchownej lub ukrytej Polaków tamtego czasu. Sytuacja ciągłego zagrożenia życia na okupowanych przez Niemców ziemiach skutecznie gasiła ducha apostolskiego i charyzmaty, których Pan Bóg stale udziela Kościołowi, choć nie zawsze zostają one odkryte i uskutecznione przez ludzi.

Świadkowie, którzy pamiętają rodzinę Wiktorii i Józefa swoimi wspomnieniami malują obraz rodziny, z jednej strony zwykłej jak wiele innych, ale z drugiej obraz rodziny wyjątkowej i inspirującej, obraz pełen detali zasługujących na wyróżnienie i uznanie. W opinii wielu ich dom był domem tradycyjnie katolickim z wyjątkową chrześcijańską atmosferą, bez przekleństwa i pijaństwa, do którego chętnie ściągali sąsiedzi i znajomi. Sama zaś rodzina była mocno przywiązana do Kościoła i żyła sprawami parafii i lokalnej społeczności. Wszyscy zgodnie podkreślają, że Józef i Wiktoria zdecydowanie bardziej niż inni ufali Bożej opatrzności, a decydując się na liczne potomstwo, to właśnie Panu Bogu i Jego woli przyznali prymat w rodzinie. Życie duchowe i sakramenty były dla nich tak istotne, że każde dziecko było bardzo szybko po urodzeniu przedstawiane do chrztu świętego. Sam Józef uczył dzieci modlitwy i za każdym razem tę modlitwę prowadził i z nimi odmawiał. Józef udzielał się czynnie w apostolstwie świeckich, będąc członkiem Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, a Wiktoria uczestniczyła w przygotowaniu bożonarodzeniowych jasełek.

Oboje byli ludźmi prawego sumienia, a ich małżeństwo dla innych stało się wzorem ofiarnej miłości, poświęcenia i wierności. Najwyraźniej widać ich odwagę w decyzji przyjęcia i opieki nad ukrywającymi się Żydami. Mieszkańcy Markowej jednomyślnie oceniają, że przyszli błogosławieni byli świadomi grożącej im śmierci. Jednak ich wybory nie wypływały ze strachu czy ludzkiej kalkulacji, ale z wierności Bożemu prawu i przykazaniu miłości bliźniego.

Sługa Boży bp Wilhelm Pluta mawiał, że „trzeba nam dzisiaj pozwalać, by Bóg na naszych rękach i twarzach wyrył Ewangelię, bo wtedy ją przeczytają ci, którzy do rąk jej nie biorą”. Tym samym noszenie krzyżyka, udział w Mszy św. podczas urlopu, wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych w piątek, świadome przeżywanie Wielkiego Postu, zachowywanie wierności małżeńskiej czy zgoda na kolejne poczęte życie, to wszystko może być apostolstwem inspirującym innych.

Ks. mgr Kamil Szpilka